niedziela, 28 lutego 2016
piątek, 26 lutego 2016
niedziela, 21 lutego 2016
czwartek, 18 lutego 2016
środa, 17 lutego 2016
piątek, 12 lutego 2016
środa, 10 lutego 2016
Rocznica śmierci Waldemara Siemaszko. 10.02.1994 - 10.02.2016
Od lewej stoją: Wiesiek Marcinkowski, za nim mój tato Ryszard Jaśko.
Od Waldka oddziela ich czeski oficer? pod rękę z kobietą. Zdają się być starsi od pozostałych, uwiecznionych na nieźle zachowanej odbitce. Waldek Siemaszko z szerokim uśmiechem, patrzy gdzieś w bok, poza obiektyw. Podobnie, jak stojący po lewej ręce Waldka, niezidentyfikowany młodzieniec i Tomasz Gorajski. Waldek z goprowską i przewodnicką "blachą".
Odznakę z błękitnym krzyżem nosiło się wtedy wysoko, niewiele pod szyją.
Odznakę z błękitnym krzyżem nosiło się wtedy wysoko, niewiele pod szyją.
Młodzi ludzie gór. Pełni zapału, skorzy do wesołych zabaw. Oddani idei ratownictwa. Przewodnicy prowadzący ludzi w góry.
Waldek, zanim zginął w wypadku samochodowym poniżej "Wangu" w Karpaczu Górnym (do dziś wielu z nas mówi w Bierutowicach) 10 lutego 1994 roku, w Karkonoszach i poza nimi, stał się postacią wybitną. Z czasem nawet można by rzec, stał się wręcz instytucją.
Ten przyjezdny, jak wszyscy wtedy z "innej Polski",przez blisko 30 lat, z żoną Sylwią prowadził Samotnię.
Jedno z najpiękniejszych schronisk w górach polskich. Będąc najpierw turystą i gościem wielu schronisk, szefując w "Kochanówce", z czasem stał się prawdziwym człowiekiem gór, stając się niedoścignionym wzorem dla kierowników wielu górskich schronisk.
W Karkonoszach znali go wszyscy. Wielką życzliwością, pogodą ducha, ale też specyficznym poczuciem humoru, "Siemacho", jak mówili o nim przyjaciele, zjednywał sobie ludzi trafiających pod jego gościnny dach. Przez lata zyskał wielu przyjaciół i sojuszników Samotni. Okazywane im w górach serce, odpłacali potem nierzadko, pomagając Waldkowi w utrzymaniu "budy", gdy bywało ciężko. Pomoc ta była szczególnie przydatna w walce z bezdusznymi urzędnikami.
Po śmierci Waldka przed 22 laty, Samotnię prowadzą Sylwia i Magda, żona i córka. Przyjmują wciąż nowych turystów i stałych bywalców, z których wielu powraca do przytulnego schroniska w Kotle Małego Stawu, ze swoimi dziećmi i wnukami. Samotnia to także mój dom rodzinny, a opisywana tu fotografia, wywołuje z pamięci, wciąż nowe wspomnienia filtrowane przez czas. Przywołuje obrazy i twarze bez żadnej chronologii.
Waldek, zanim zginął w wypadku samochodowym poniżej "Wangu" w Karpaczu Górnym (do dziś wielu z nas mówi w Bierutowicach) 10 lutego 1994 roku, w Karkonoszach i poza nimi, stał się postacią wybitną. Z czasem nawet można by rzec, stał się wręcz instytucją.
Ten przyjezdny, jak wszyscy wtedy z "innej Polski",przez blisko 30 lat, z żoną Sylwią prowadził Samotnię.
Jedno z najpiękniejszych schronisk w górach polskich. Będąc najpierw turystą i gościem wielu schronisk, szefując w "Kochanówce", z czasem stał się prawdziwym człowiekiem gór, stając się niedoścignionym wzorem dla kierowników wielu górskich schronisk.
W Karkonoszach znali go wszyscy. Wielką życzliwością, pogodą ducha, ale też specyficznym poczuciem humoru, "Siemacho", jak mówili o nim przyjaciele, zjednywał sobie ludzi trafiających pod jego gościnny dach. Przez lata zyskał wielu przyjaciół i sojuszników Samotni. Okazywane im w górach serce, odpłacali potem nierzadko, pomagając Waldkowi w utrzymaniu "budy", gdy bywało ciężko. Pomoc ta była szczególnie przydatna w walce z bezdusznymi urzędnikami.
Po śmierci Waldka przed 22 laty, Samotnię prowadzą Sylwia i Magda, żona i córka. Przyjmują wciąż nowych turystów i stałych bywalców, z których wielu powraca do przytulnego schroniska w Kotle Małego Stawu, ze swoimi dziećmi i wnukami. Samotnia to także mój dom rodzinny, a opisywana tu fotografia, wywołuje z pamięci, wciąż nowe wspomnienia filtrowane przez czas. Przywołuje obrazy i twarze bez żadnej chronologii.
Na wszystkich odwiedzających "Samotnię" usmiechnięta twarz Waldka patrzy dziś znad pianina, na którym czasem grywał sztandarową piosenkę "A gdy w Samotni się spotkamy".
W Samotni, która dziś nosi jego imię i w której wychowują się jego wnuki Marysia i Kostek.
W pamięci wielu z nas Waldek pozostanie na zawsze.
W pamięci wielu z nas Waldek pozostanie na zawsze.
wtorek, 9 lutego 2016
wtorek, 2 lutego 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)